piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 5 ,,Sen pierwszy"

,,Mów, jak chcesz"

* * Turn around bright eyes * *

Narrator ogólny
   Alex obudziła się. Roztarła oczy, otworzyła je i natychmiast zamknęła, porażona światłem dnia. Znalazła się w dziwnym miejscu. Otaczały ją drzewa i krzewy; czuła zapach wody. Było ciepło, a słońce wskazywało na to, że jest południe.
    Podniosła się z ziemi i otrzepała.
 - Co to ma być? - zapytała samą siebie, przyglądając się staroświeckiej koszuli i czarnym spodniom z tej samej epoki.
   Jej stopy były bose. Rozejrzała się, ale nie zobaczyła wiele poza drzewami i zaroślami. Co teraz, pomyślała. Wzruszyła ramionami do swoich myśli i ruszyła w pierwszym lepszym kierunku. Trudno. Znalazła się na jakimś cholernym pustkowiu. Miała nadzieję, że szybko kogoś znajdzie, bo inaczej będzie tu błądzić latami.
    Zaczepiła się o jakąś kolczastą roślinę, którą zobaczyła pierwszy raz na oczy i podarła nieco bok ubrania, ale nie przejęła się tym. Przy najbliższej okazji zedrę to z siebie i ubiorę w coś normalnego, rzekła w myślach. Szła tak kilka minut, aż poczuła piasek. Uniosła wzrok.
 - Wow - szepnęła do siebie.
    Przed nią wiła się i zakręcała szeroka, czysta i przejrzysta rzeka. Skręciła w lewo, jak poradziła jej intuicja.
    Alex wędrowała chwilę brzegiem wody, w dół rzeki, aż ujrzała coś na kształt miejsca przeznaczonego na ogniska. Ktoś najwyraźniej rozbił tam obozowisko. Dwa długie pnie, które uprzednio rozcięto na pół, stały wokoło drewna, przeznaczonego na ognisko. Rozejrzała się. Na brzegu stała przycumowana niewielka łódź. Alex uśmiechnęła się. Widać ktoś już tutaj jest i może wyjaśni jej, co to za miejsce. Zbliżyła się do jednej z ław. Usłyszała szelest w pobliskich krzakach. Momentalnie odwróciła się w tamtym kierunku. Chłopak, który właśnie stamtąd wychodził, zamarł. Musiała przyznać, że robił całkiem niezłe wrażenie. Miał śniadą cerę i ciemne włosy. Wyraziste brwi świetnie pasowały do ładnych, ciemnych oczu. Dobra, nie owijajmy w bawełnę, pomyślała, jest przystojny. Ubrany był podobnie do niej. Wyglądał na całkiem spoko gościa, ale ile to razy pozory mylą. I tym razem ją zmyliły...
 - A ty kto? - zapytał niezbyt miło, zmierzając w stronę obozowiska.
 - Ja... - zaczęła, totalnie zbita z tropu zimnym tonem chłopaka. - Ja jestem...
 - No, wysil się. Masz tylko jedną okazję do przedstawienia - rzucił bez cienia zainteresowania.
   Zastanowiła się chwilę. Zawsze chciała mieć na imię jak mama, Rose. Podobało jej się jeszcze imię Isabella. Zdecydowała się jednak na to pierwsze. Przecież Rose mam na drugie, usprawiedliwiła się w myślach, więc w sumie nie jest to kłamstwo.
 - Rose - powiedziała w momencie, w którym on usiadł na jednej z ław.
      Zero reakcji. Kompletnie nic. Wypuściła powietrze ze świstem.
 - Co to w ogóle za miejsce? - zapytała, siląc się na miły ton.
 - Świat Snów - odpowiedział tylko i zabrał się struganie w kawałku drewna ostro zakończonym nożem.
 - Acha... - rzekła, nie specjalnie w te słowa wierząc. - Bo, słuchaj, pojawiłam się tu... właściwie nie wiem, jak, ani czemu. Mógłbyś mi to wyjaśnić?
     Cisza. Kompletnie ją zignorował. Westchnęła poirytowana. Wysiliła się na uśmiech i usiadła obok niego. Teatralnym gestem założyła nogę na nogę. Nawet na nią nie spojrzał.
 - Co robisz? - zapytała, zaglądając mu przez ramię.
 - Nie widać? - warknął i rzucił niemal w całości wystruganą harmonijkę na ziemię.
   Wstał, wziął torbę i jakiś kufer. Zaczął tachczyć te rzeczy w kierunku łodzi. Włożył je tam, a następnie, jakby o czymś sobie przypomniał odwrócił się i ruszył w kierunku ciemnowłosej. Bezceremonialnie chwycił ją za lewy nadgarstek i odwrócił wewnętrzną stroną do siebie. Podwinął przy tym nieco jej rękaw.
      Alex spojrzała z zaciekawieniem, a potem podążyła za wzrokiem chłopaka. Dziewięć. Na jej nadgarstku, po prawej stronie zapisana była czarna liczba dziewięć. Puścił jej dłoń i z powrotem wrócił do pakowania się na łódkę.
     Dyskretnie spojrzała na jego lewy nadgarstek. Szlag. Owinięty był wyblakłym, czerwonym materiałem. Wyglądało to na prowizoryczny opatrunek. Wystawał tylko dolny, półokrągły fragment. Więc może to być trójka, piątka, szóstka lub ósemka. Ostatnim, co miała zamiar zrobić, było pytanie go o to. Wkurzało ją nazywanie go per ,,On", więc zmusiła się zadać kolejne pytanie.
 - A ty? Jak się nazywasz?
 - Mów jak chcesz - parsknął.
       Alex poczerwieniała ze złości. Jak można być tak irytującym człowiekiem?! Wzięła kilka głębokich wdechów i wydechów, by się uspokoić. Nie dam mu satysfakcji, postanowiła.
      Obserwowała, jak pakuje pozostałe rzeczy do niewielkiej łódki. Nóż, fajka, jakaś książka, kilka skrawków materiału.
 - Ej... - zaczęła. Jego oczy zwróciły się ku niej. Wow, rekord! - Dokąd płyniesz?
      Mruknął coś pod nosem, a potem odpowiedział:
 - Najpierw do portu, a potem statkiem do Sektora Dziewiątego. Też powinnaś się tam udać.
      Nie no, serio, chyba najdłuższe co powiedział. Alex zamyśliła się na chwilę. Wpadła na pewien pomysł. W prawdzie będzie to niezwykle denerwujące i nie wiedziała, czy jej psychika to wytrzyma, ale na chwile obecną wydawało się to najlepszą z możliwych opcji, jeżeli naprawdę ma się udać do tego... sektora?
     Jeszcze raz rozważyła wszelkie za i przeciw.
 - Mogłabym płynąć z tobą? - ledwo przeszło jej to przez gardło.
     Wytrzeszczył na nią swoje brązowe oczy. Spojrzał na swoją łódkę, a następnie odwrócił plecami do Alex.
 - Niech będzie - powiedział lekceważąco.
     To będzie długa podróż, stwierdziła w myślach. On wsiadł do łodzi, ona też. Zaczął wiosłować w górę rzeki. Chwilę zajęło jej przyzwyczajenie się do  bujania. Jakiś czas później minęli miejsce, w którym wyszła z zarośli. Nie było w nim nic charakterystycznego poza kamieniem, o który niemal się potknęła. Płynęli w ciszy, powoli. Alex, nieprzyzwyczajona do dłuższego nierozmawiania zaciskała wargi.
     Płynęli tak na oko godzinę, kiedy zaczęło grzmieć. W końcu także kropić. Już po pół godziny rozpadało się na dobre. Lało jak z cebra, a pływający środek transportu bujał się na wszystkie strony. Hałas, który wywoływały spadające do rzeki krople ulewy, był nie do zniesienia. Chłopak skierował łódź do brzegu. Krople wody spływały po nich i skapywały na dno. Wyszedł i brodząc po kolana w wodzie wciągnął łódkę na ląd. Gestem nakazał Alex, by wysiadła. Zrobiła to bardzo chętnie. Wystarczy tego huśtania, stwierdziła. Miała też nadzieję, że znajdą jakiś dach, bo była przemoczona do suchej nitki.
      Chłopak jeszcze chwilę mocował się z przemoczonym sznurem, aż wreszcie przywiązał łódź do konara wpół zatopionego drzewa. Potem szybkim krokiem ruszył w głąb lądu. Alex uczyniła to samo. Rozległ się trzask pioruna, a ona podskoczyła. Deszcz ograniczał jej pole widzenia do kilku metrów.
     W końcu zobaczyła jakiś budynek. Drewniana chata z bali ze słomianym dachem. Pobiegli tam i weszli do małej izby. W środku było ciemno, ale Alex dostrzegła zarys mebli. On wziął zapałki z małej półki nad drzwiami i odpalił jedną. Poszedł w głąb pokoju. W jednej chwili mrok rozświetliła wisząca na drucie lampa naftowa. Rozejrzała się. W środku, po prawej stronie znajdowało się wąskie łóżko, po lewej stała stara, rozpadająca się komoda, a obok był mały kominek. Na podłodze leżał dywan, a na przeciwległej ścianie znajdowało się okno. Czuć było stęchliznę.
 - Zostajemy tu na noc - powiedział, grzebiąc w komodzie.
     Wyjął koszulę i spodnie.
 - Jest tylko jedno łóżko - zauważyła Alex.  - W dodatku bardzo wąskie...
 - Zawsze możesz spać na dywanie - rzekł i narzucił skórzany płaszcz, po czym opuścił chatę ze słowami: - Przebież się.
      Alex pokręciła głową z poirytowaniem, po czym prychnęła pod nosem. Nie zamierzam spać na dywanie! Podeszła do komody i wygrzebała z niej jakąś kieckę w kolorze brudnego różu. Nie było tam kompletnie nic innego. Ściągnęła przemoczone rzeczy i rzuciła je na ziemię. Ubrała prostą sukienkę z koła przyozdobioną koronkami. Gdyby miała to coś, co zwała ,,szkieletem poszerzającym" wyglądałaby jak jakaś średniowieczna lady. No, pomijając mokre włosy.
     Akurat, kiedy rozczesywała je palcami, wrócił On, przebrany, ze swoim kufrem wypełnionym różnymi badziewiami. Po za tym, przyniósł drewno. Rzucił je do kominka i odpalił.
       Czekali jakiś czas, aż w izbie zrobi się ciepło, a potem chłopak zgasił kominek i lampę. Następnie położył się na łóżku i przycisnął do ściany tak bardzo, jak tylko się dało.
 - Na co czekasz? - zapytał jej. Zaczekał chwilę. - O, czyli zdecydowałaś się na dy...
 - Nie! - przerwała. - Nie śpię na dywanie.
       Może by nawet spała, gdyby nie fakt, że cały był pokryty pleśnią i niezbyt ładnie pachniał.
      Alex wolnym i niechętnym krokiem poszła w jego stronę i usiadła na wąskim posłaniu. Potem położyła się plecami do niego. Dziwnie się czuła w tej pozycji, więc postanowiła jednak odwrócić się przodem. Kiedy tylko to zrobiła, napotkała spojrzenie błyszczących w ciemności brązowych oczu.
 - Nie patrz się na mnie - fuknęła.
 - Do czegoś mam oczy - odrzekł i nie zanosiło się na to, by miał zamiar je zamknąć.
      Alex westchnęła. Nie cierpię go, pomyślała. Po cholerę chciałam z nim płynąć. 
 - Skąd wiedziałeś o tej chacie? - zapytała.
 - Jezu, czy ty musisz tyle gadać? - odburknął w odpowiedzi. - Znalazłem. Śpij! - dodał i zamknął oczy.
     Zrobiła to samo.

~~ו*•×~~
    Przez jej jeszcze niemal uśpiony umysł przechodziło milion myśli na sekundę. Słyszała jakieś głosy. Zauważyła przed sobą ludzki kształt. Przetarła oczy. Tak, zna go. Czarne włosy, ciemniejsza karnacja i piwne, czy też brązowe oczy.
 - Hej - powiedziała sennie. - Co tu robisz?
 - Nic - wzruszył ramionami Harry. - Wpadłem pogadać. A tak serio, doszły mnie słuchy, że znalazłaś to - uniósł ku górze skórzany woreczek wypełniony piaskiem.
 - Wiesz, co to jest? - od razu się ożywiła. - Wyjaśnisz mi? - zapytała z nadzieją.
 - Owszem, wiem. Ale nie mogę ci wyjaśnić. To nie są moje sprawy. Spytaj innych Podróżników lub pozostałych - odpowiedział.
 - Ale...
 - Nie. Mogę. - Położył nacisk na oba słowa. - Podróżnicy nie mieszają się do spraw Strażników, tak samo jak Strażnicy do spraw Podróżników - odparł stanowczo. Potem dodał już nieco spokojniej: - Jesteś wyjątkowa. Strażniczka i Podróżniczka zarazem. Nie było jeszcze czegoś takiego.
 - A wolno ci tam wejść? - zapytała.
 - Tylko do Sektora Ósmego. Do innych mam zakaz - rzekł niechętnie. - Podobne ustawowe ograniczenia ma Chris i nasz tata.
 - Acha... - westchnęła. - Trzeba to trzymać w tajemnicy? - zapytała.
 - To okropnie ważne - pouczył. - Nikt, nawet Lu, Luke i Myrta. Absolutnie nikt. Jedynie Podróżnicy - obecni czy dawni - i my. Rozumiesz? To bardzo ważne!
 - Rozumiem - przytaknęła.
 - To dobrze - Harry nieco się odprężył. - Masz pozdrowienia od Chrisa. A, pozdrów ode mnie Lu, dawno jej nie widziałem! - zawołał i zniknął.
      Jasne - prychnęła pod nosem. Harry i Lulette zbliżyli się do siebie od czasu Bożego Narodzenia, toteż widywali się nader często.
       Ze świadomością, że już nie da rady usnąć, wstała z łóżka i zapaliła lampkę. Wzięła książkę i zabrała się za czytanie. Była to już ostatnia część jej ulubionej serii. Zatraciła się w czytaniu aż do samego rana.

~~~~~~~~~
Ten nieco dłuższy, chociaż i tak długością na kolana nie powala. Wy, moje gwiazdki, już się zapewne domyślacie, jak szanowny per On ma na imię. Zakładka ,,Fabuła" , z której (Bogu dzięki) ktoś jednak skorzystał ;P (tak Mira, o ciebie chodzi :)), Bohaterowie, czy w zakładce czy w prologu, albo nawet moje gadanie na CF :) Tak więc jego imię brzmi... (można zgadywać :P)
Lubicie go? Jakieś podejrzenia odnośnie numeru? 3, 5, 6, 8?
On do przyjemniaczków nie należy :) Zresztą... jeszcze będzie okazja, byście go poznały XD
Tyle, dzięki wielkie za komentarze,
Widzimy się za kolejne cztery (lub trzy) dni.
Całuski
Lusia :*

4 komentarze:

  1. WOW ^w^ Cyzby pielwsa? Moze druga?

    OdpowiedzUsuń
  2. On ma na imię Jake Ramos, tak?
    Co do zakładek to nie ma dziękować, bo po coś przecież są, niemniej jednak miło mi xD.
    Co do rozdziału to "on jest po prostu przecudddoowny!". Ta... nie pytaj xD.
    Mam straszną głupawkę od wczoraj... (proszę nie osądzaj).
    Zaczynam lubić tego Jake'a, czy jakoś tam... xD. On jest taki słodki, a zarazem hamski i nieczuły... aha... nie było tego... xD
    Pozdrawiam i czekam na nexta
    (Och... jak ja go lubie...) xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w hm i jest wifi i jest git :) a więc streszczam się rozdział super. Kocham fego Gościa no po prostu skradł mi serce jak Bertek i Will to no którego wybrać :/ życiowa rozetka :) on jest z sektora 9 ja to wiem. Lu nie jest podeóżniczką szkoda :( dont worry! Ja czekam na 4 koma pod swoim rozdziałema a potem macie jak w banku nexta... do rzeczy jeszcze nie przeczytałam fabuły a jak tak to nie pampamiętam ale raczej to 2 :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń