piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 3 ,,Niespodzianka!"

* * Clap along if you know what happiness is to you
Because I’m happy
* *

Oczami Minnie...

       Ja i mama byłyśmy w kuchni i robiłyśmy gofry i tańczyłyśmy do piosenek Shakiry - ulubionej piosenkarki mamy. Obie ubrane byłyśmy w identyczne, fioletowe fartuszki w żółte kropki.
      Minął już prawie miesiąc od wyjazdu Alex. Tęskniłyśmy za nią. Pisałyśmy i dzwoniłyśmy, ale to nie to samo, co widzieć się i rozmawiać na żywo. Dlatego też ,,Mistrzyni Wszystkich Najlepszych i Najgenialniejszych Pomysłów Wszech Czasów" Lisa, wpadła na bardzo dobry pomysł. Postanowiłyśmy wziąć udział w konkursach organizowanych przez radio, gdzie do wygrania były bilety na rodzinną wycieczkę do wybranego miejsca z opłaconym samolotem i hotelem. Więc...
       Stwierdziliśmy, że może nam się udać. Było kilka dziedzin. Lisa i Lucas postawili na śpiew w duecie, ja na malowanie. No i stało się! Nie wiem, jakim to przecudownym szczęściem się nam udało, ale udało, a to najważniejsze!
      Ja, moja dwójka, nasi rodzice (to jest Lisy i moi) i rodzeństwo jedziemy na wycieczkę do Sydney! Nie mogę się już doczekać! A to już jutro!
 - Minnie! - usłyszałam głos kuzyna, który nawykł już dawno temu do wchodzenia do naszego mieszkania bez pukania.
    Spojrzałam z niemym pytaniem na mamę. Kobieta skinęła głową, nawet nie patrząc w moją stronę (jakby to zrobiła, mogłaby wyjechać bitą śmietaną poza gofr - takie rodzinne szczęście)  i przejęła na chwilę moją robotę. Wyszłam z kuchni, by ujrzeć w przedpokoju jakże roześmianego Lucasa. Jak zwykle miał na sobie pogniecioną koszulę w kratę i czarne dżinsy.
 - Co się szczerzysz? - zapytałam bruneta. - Lisa się z tobą umówiła? - zaśmiałam się.
    Nie było tajemnicą, że mój cioteczny braciszek buja się w rudowłosej Lissandrze Wild. Znaczy, chyba tylko Lis o tym nie wiedziała...
 - Nieee - pokręcił głową.
 - To co? - uniosłam brew.
 - Masz bitą śmietanę na twarzy - zawołał. Przewróciłam oczami. - Tu - wskazał na swój lewy policzek.
     Powędrowałam dłonią na wskazane miejsce i faktycznie znalazłam ją tam. Zgarnęłam bitą śmietanę na palec i zlizałam.
 - Po co przyszedłeś? - kontynuowałam wywiad.
 - Mama pyta, czy nie macie może zapasowej rękawicy kuchennej - powiadomił.
     Lock ze swoją mamą, która jest siostrą bliźniaczką mojej mamy mieszkają w mieszkaniu piętro niżej. My na pierwszym, oni na parterze. Mają też dzięki temu spory ogródek.
 - Mamo? - zawołałam.
 - Tak, kochanie? - odpowiedział mi głos z kuchni.
 - Mamy zapasową rękawicę kuchenną dla cioci Demi? - zapytałam.
     Pełne imię cioci to Demetria, a mojej mamy - Deborah. A więc zawsze były nazywane Debby i Demi. Siostry Laurents. Obecnie: Demetria Clarke i Deborah Holt.
     Moja rodzicielka wyłoniła się z tacką pełną przystrojony owocami gofrów w rękach i kraciastą rękawicą zaczepioną za mały palec. Pośpiesznie wzięłam ją i wcisnęłam w ręce ciotecznego brata.
 - Poczęstuj się. - Mama wysunęła tacę w kierunku Clarke'a, któremu, najzwyczajniej mówiąc, ślinka ciekła.
 - Dziękuję - rzekł, biorąc jednego z góry i znikając za drzwiami wejściowymi. - Do zobaczenia! - rozległ się głos ze schodów, po czym odgłos uderzenia i spadania.
 - Auć! - powiedziałam i zeszłam po schodach do kuzyna
      Z trudem powstrzymałam śmiech, widząc go na parterze, rozmasowującego sobie kość ogonową. Przez szybę w drzwiach do klatki zauważyłam Lissandrę. Pomachałam jej. Już chciała wejść, ale powstrzymałam ją na migi. Musiałam przecież uprzedzić Lucasa, że ktoś zamierza otworzyć drzwi. Inaczej oberwałby w głowę. Chociaż... Po bliższym zastanowieniu: Lisa, wchodź!
 - Lock, wstawaj, torujesz przejście! - powiedziałam, szturchając go butem.
     Byliśmy niemal jak rodzone rodzeństwo. Zatem należało sobie czasem dogryzać. Inaczej nie byłoby zabawy! Mój ciapowaty kuzyn ruszył swoje cztery litery z podłogi i stanął niemal na baczność. Lisa wreszcie mogła spokojnie przejść przez drzwi.
 - Hej! - zawołała.
 - Spakowana? - zapytałam. - Ja tak!
 - Jeszcze kilka rzeczy, ale z grubsza: tak. - Usiadła na pierwszym stopniu schodów i odwiązała błękitną apaszkę.
     Luty tego roku wyjątkowo nas oszczędził; można by stwierdzić, że jest jesień. Dlatego też Lis wzięła tylko beżowy płaszczyk.
 - Już nie mogę się doczekać! - powiedziałam z charakterystycznym u mnie entuzjazmem.
 - Ja też - odezwał się Lock. - Mam tylko nadzieję, że nie eksplodujesz w samolocie.
 - To by było bardzo możliwe! - zaśmiała się ruda.

~~ו*•×~~
Oczami Alex...

 - Niespodzianka! - usłyszałam i uchyliłam powieki. W dodatku rozległo się wesołe szczekanie i skomlenie Absolve.
    Była może piata nad ranem. Rozchyliłam powieki szerzej i przed oczami zamajaczyły mi trzy doskonale znane sylwetki. Natychmiast podniosłam się z łóżka do pozycji siedzącej i z marszu rzuciłam na stojącą najbliżej Lissandrę. Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu.
 - Co wy tu robicie? - zapytałam zaskoczona, będąc już teraz w ramionach czarnowłosego.
 - Wygraliśmy bilety na wycieczkę gdziekolwiek chcemy i oto JESTEŚMY! - zawołała Minnie, kiedy ją także ściskałam.
 - Jak ja za wami tęskniłam! Nawet nie wiecie, jak bardzo chcę wrócić do Nowego Jokru i znów być przy was! - wyżaliłam się.
    Byłam zaskoczona, ale mimo wszystko przepełniała mnie radość. Oto są! Moi najbliżsi przyjaciele, na których przez tyle lat mogłam bezustannie liczyć, a od których brutalnie odcięto mnie prawie miesiąc temu. Nie potrafiłam w to uwierzyć! Są tu, są tutaj, w moim domu na drugim końcu świata! Przyjechali tu dla mnie! Mogli wybrać jakiekolwiek miejsce, przecież Minnie zawsze chciała pojechać do Londynu, a Lisa marzyła o pływaniu gondolą w Wenecji. W dodatku ta niby niedługa rozłąka uświadomiła mi, ile tak naprawdę dla mnie znaczą. Zawsze wiedziałam, że są prawdziwymi przyjaciółmi. Nawet zrezygnowali dla mnie ze swoich marzeń...
 - Teraz tu jesteśmy! - zaśmiała się brunetka, przerywając moje rozmyślanie.
 - Na ile przyjechaliście? - zapytałam. Mój głos wciąż ociekał szczęściem.
 - Dwa tygodnie! Pełne dwa tygodnie - odpowiedział mi Lock.
     Nagle mój uśmiech nieco zrzedł.
 - Co jest? - dopytywała się Lisa.
 - No bo jest poniedziałek i muszę iść do szkoły... - powiedziałam marudnym tonem.
      Reszta wybuchnęła śmiechem, a po chwili i ja do nich dołączyłam. Jak dobrze znów mieć ich przy sobie! Ręką dałam im znać, żeby poszli za mną na dół. Zjedliśmy śniadanie, a potem, o pół godziny wcześniej, niż zazwyczaj, poszłam się ubrać. Do szkoły miałam jakieś dziesięć minut, ale chciałam przedstawić moją ekipę siostrze, Myrcie i Luke'owi... no i Tomowi. Udaliśmy się zatem do Różanego Domku.
    Drzwi otworzył nam pan Hemmings i wpuścił do środka. Od progu powitał nas zapach jajecznicy. Cała czwórka siedziała razem z babcią blondyna przy stole i jadła śniadanie.
 - Hej Alex! - zawołał od razu Tom, nawet nie spoglądając w moją stronę, a potem, kiedy spojrzał zawiesił wzrok na Lisie. - A to kto?
 - To moi przyjaciele z Nowego Jorku - powiedziałam, witając się w miedzy czasie z resztą.
 - Cześć! - Lu wysforowała się do przodu. - O ile się nie mylę, to ty jesteś Lisa, a wy to Minnie i Lock?
 - Cześć, nie mylisz się - potwierdziła rudowłosa. - A ty zapewne Lu?
 - Dokładnie! To Luke, to Myrta a to jest Tom - przedstawiła wszystkich po kolei.
        Zapoznali się i zaczęli rozmowę. Ja musiałam iść do szkoły, niestety. W poniedziałek mamy najmniej lekcji w całym tygodniu. Chociaż dziś wyjątkowo, dzięki temu, ze nauczyciel jest chory, mamy o jedną lekcję mniej. Zatem jedynie sześć lekcji. Obiecałam im wracać ze szkoły jak najszybciej.
    Pod moją bramą tradycyjnie czekał Calum. Był zaskoczony tym, że przychodzą z domu pani Hemmings, a nie ze swojego i że jestem w jakimś podejrzanie dobrym humorze. Opowiedziałam mu więc, że odwiedzili mnie Lisa, Minnie i Lock. Powiedział, że koniecznie chce ich poznać, ale nie może dzisiaj. Zaraz po szkole mają trening piłki nożnej na hali sportowej, więc na obecność miejscowego 5 Seconds of Summer nie mogę dzisiaj liczyć. Dowiedziałam się, Fay z kolei poprawia sprawdzian, więc uda jej się przybyć dopiero na piątą.
     Kiedy rozpoczęły się lekcje, po prostu nie mogłam usiedzieć na miejscu. Cały czas myślami byłam przy Lisie, Minnie i Locku. Była matematyka. Przysadzisty nauczyciel, który niemal całkiem wyłysiał, zadał jakieś pytanie do całej klasy. Rzecz jasna, ja nie słyszałam. Spotkało się to z karcącym szturchnięciem przez Camille.
 - Skup się! Odpowiedź to trzysta cztery metry kwadratowe - podsunęła. - A odpowiedź: tak.
   Skinęłam głową i zapisałam szybko wynik w zeszycie. Rzadko kiedy zdarzało mi się nie uważać. Byłam przeważnie wzorową uczennicą.
 - Co z tobą? - zapytała. Ten błysk w jej oku. O Boże...
 - Nic, po prostu Lisa, Minnie i Lock przyjechali - szepnęłam.
 - Serio?! - powiedziała nieco głośniej, niż zamierzała, co spotkało się z karcącym spojrzeniem nauczyciela.
     Skinęłam parokrotnie głową. Potem musiałyśmy zamilknąć. Lekcje dłużyły się niemiłosiernie długo. Nie mogłam doczekać się ich końca i chwili, w której wreszcie udam się do domu i posiedzę ponownie w moim najbliższym gronie.

~~~~~~~~
No ej! Ja się tu staram, a tu co? Tylko Layla kochana skomentowała (i ci bardzo dziękuję :))! Teraz chyba wprowadzę odstępy czterech dni, bo dwa to chyba dla was za duży wyczyn...
No a więc, widzimy się za kolejne cztery dni i mam nadzieję, że będziecie komentować. Można nawet samą buźkę dać ":)" , tyle tylko, żebym wiedziała, ze ktoś to czyta. No i obiecuję, że w następnym rozdziale wreszcie zacznie się coś dziać.

Wasza Lusia :(

7 komentarzy:

  1. A a może 3 dni? (Przekupstwo) We wtorek jade na kolonie na jakieś 2 tygodnie i nie mam bladego pojęcia czy będzie Wi fi więc... możesz nie dostać odemnie żadnych komów do tego czasu :( buźka XD
    Jak fajnie ale coś mi się zdaje, że flugo ich beztroskie życie nie potrwa... i tak wole Lu. Koniec kropka. I co mam jeszcze napisać? Uuuu niedługo chyba ten czekaj Lok zacznie kręcić z tą jak jej tam? Lisą o tak :))))))) wesołych weekendów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :P Nie będzie co trzy dni ;)
      Lock z Lisą raczej kręcić nie zacznie :) Zbyt nieśmiały jest, ale znajdą się inne sposoby :P

      Usuń
  2. Niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadania (wczoraj) i już przeczytałam twój nowy blog (druga-corka-jacka-frosta) i stary (corka-jacka-frosta). Nie wiem jak ty to robisz, że twoje opowiadania mi się aż tak podobają. Rzadko ktoś pisze tak że chcę więcej i więcej. Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to bardzo mi miło i cieszę się, że czytasz! :D
      Mam nadzieję, że ta część także ci się spodoba :)

      Usuń
  3. Również wolę Lu... Ale Alex też jest w porzo :) Ja nie dawałam komów, bo nie zdążyłam przeczytać. No co? Jateż jestem człowiekiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. To się cieszę, ze Alex może być! Spoko, nie gniewam się :)

    A i jednak dam 27, w poniedziałek z rana najprawdopodobniej :) Już jest napisany w całości, bo byłam do przodu. Teraz produkuje się rozdział 5 ;)

    OdpowiedzUsuń