wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 6 ,,Ja się widzę w Oxfordzie!"

No, dziewczyny! Mamy zwiastun! Oficjalnie pojawi się w środę, a ja jestem nim oczarowana! *.*

Rozdział z dedykacją dla Miry, która odgadła imię człowieka z rozdziału poprzedniego :*

* * She said to me, forget what you thought
'Cos good girls are bad girls
That haven't been caught
So just turn around and forget what you saw
* *

Oczami Lu...
      Strasznie podobało mi się w Australii. Dziś był ten dzień, w którym wszyscy mieliśmy iść do Sydney Opera House. Wszyscy, a to znaczy ja, Myrta, Luke, Alex, Tom, Lisa, Minnie, Lock, Ellie, Steve, Calum, Michael, Ashton, Fay i Camille, którą właśnie mieliśmy poznać. Piętnaście osób. Normalnie prawie, jak wycieczka klasowa! Ale to dopiero po południu, bo część osób ma szkołę.
      Zdążyłam przyzwyczaić się do conocnych koszmarów. Biedna Myrta. Z pewnością parę, paręnaście razy ją obudziłam. Z tego, co mówił Luke, jak jeszcze byliśmy u Mikołaja, to że płaczę lub krzyczę przez sen. Oczywiście, Chris i Harry łagodzą moje sny, za co jestem im naprawdę wdzięczna. Dlatego zazwyczaj kończy się na płaczu. Ze względu na koszmary i stale podkrążone oczy zaczęłam używać podkładu, czego nie robiłam wcześniej. Wszystko to po to, by zakryć te koszmarne sińce.
       Wstałam z łóżka i usłyszałam, jak moja współlokatorka mruczy coś pod nosem a potem przekręca się na drugi bok. Miałyśmy pokój na poddaszu, podobnie, jak Luke i Tom oraz Steve i ich tata. Ja byłam głodna, toteż zeszłam na dół, gdzie już pachniało jedzeniem. Babcia Luke'a uwijała się w kuchni niczym kot. Stałam na schodach i chwilę się przyglądałam. Widać było, że jest w swoim żywiole.
 - Co na śniadanie? - podskoczyłam zaskoczona.
 - Jezu, Luke, nie strasz mnie! - powiedziałam do blondyna, który stał za mną. - Czyżbyś wyczuł jedzenie?
 - Yhymmm... - odpowiedział, oblizując usta.
 - Ty żarłoku - zaśmiałam się.
 - I kto to mówi? - mruknął pod nosem Luke.
        Zeszliśmy na dół, a blondyn od razu podszedł do babci i przytulił ją. Był od niej o półtora głowy wyższy, więc wyglądało to zabawnie. Siwe włosy jego babci zawsze były zawiązane w koka. A była kobietą, łagodnie rzecz ujmując, puszystą.
 - Co na śniadanie? - ponowił pytanie, wypuszczając babcię.
 - A idź mi stąd ty podjadaczu! - zaśmiała się staruszka.
        Luke ze skrzywioną miną wyszedł z kuchni, ciągnąc mnie ze sobą. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor.
       Kilka seriali później z góry zlazł Steve, który zrobił dokładnie to samo co Luke. Parsknęłam na to śmiechem, a blondyn dziwnie się na mnie spojrzał. Są troszkę podobni pod względem zachowania, ale tylko troszkę. Jego młodszy brat dosiadł się do nas.
 - Dzień dobry! - powiedział tradycyjnie, żartobliwym tonem. - Wczoraj, jak was nie było, przyszła pocztówka od... Clarice. Potem, jak wróciliście, to mnie nie było, więc nie miał kto was poinformować.
 - Od Clary?* - ożywiłam się.
    Steve westchnął, podniósł się z kanapy i podszedł do szafki pod telewizorem, po czym wziął ową pocztówkę między wskazujący a środkowy palec prawej dłoni i dał ją mnie.
      Pocztówka przedstawiała widok na Most Karola nocą. Pod spodem, czerwonymi literami widniał napis ,,Praha". Pocztówkę napisano miesiąc temu**.
 - Czytaj! - ponaglił Luke, przysuwając się.
 - Hej! Co u was? - zaczęłam czytać. - My aktualnie siedzimy w Czechach. Podoba mi się tam, chociaż były ładniejsze miejsca. Pięknie za to wygląda nocą! Na ulicach wprost roi się od osób udających posągi. Poprosiłam jednego o zdjęcie, to nałożył mi nos klauna! Dużo jest Polaków i Niemców, oraz Hiszpanów. Mijałam też paru Arabów, Azjatów (nie odróżniam), Anglików a nawet Kanadyjczyków! Z tymi ostatnimi zamieniłam parę słów, ale był to ich ostatni dzień w Pradze, więc niestety więcej ich nie spotkałam. A! No i znienawidziłam brukowane ulice - ał! ***
     Zanim ta pocztówka dojdzie, to ja już dawno to miasto opuszczę. A wy? Jesteście już w Australii? 
Pozdrawiam, ściskam i całuję
Clarice
PS. Luke, Myrta - życzę szczęścia i gratulacje! Nareszcie!

    Zaśmiałam się czytając ostatnie zdanie. Nie tylko ja widziałam to od dawna. Luke zmierzył mnie wzrokiem, po czym też parsknął śmiechem. Postać o ciemnych kręconych włosach schodziła właśnie po schodach.
 - Siemaaa! - rzekł ziewając Tom.
 - Witamy w świecie żywych! - prychnął Steve, za co brunet zmierzwił mu włosy i usiadł obok mnie.
      Jakoś nie wiem, jak to się stało, ale Thomas był dla Steve'a kumplem niemal tak dobrym, jak dla Luke'a.
 - Co dzisiaj było w planach? - zapytał, rozcierając oczy. - Ooo! ,,Słodkie Kłamstewka"! - zawołał i podgłośnił.
 - Nie gadaj, że to oglądasz! - odezwał się głos ze schodów. - To mój ulubiony serial!
 - O - Luke poderwał się z kanapy, by cmoknąć blondynkę w policzek. - Hejo, śpiochu - rzekł teatralnym szeptem, na co szturchnęła go w ramię i usiadła na kolana. Wszyscy skupili się na oglądaniu.
    Wkrótce ze schodów zwlókł się tata Luke'a, który podobnie jak synowie w pierwszej kolejności udał się do kuchni. Potem wybiegł z podwędzoną kanapką.
 - Roberto! - zawołała karcąco pani Hemmings.
     Ojciec Luke'a pomachał nam na pożegnanie wolną ręką, po czym zniknął za drzwiami. Miał jakieś spotkanie ze starymi znajomymi.

~~ו*•×~~
     Idąc w kierunku domu Alex zobaczyłam jak Lisa bawi się z Absolve. Tom zaraz do niej dołączył. Kochał psy. Sam miał Goldena Retrivera o imieniu Jesse. Ja i Myrta machnęłyśmy ręką rudowłosej dziewczynie i weszłyśmy do środka. Tam czekali już Lock i Minnie, bijący się o pilota. W zasadzie, to ja lepszy kontakt mam z Minnie, niż z Lisą, za to Myrta na odwrót. Ale obie są bardzo fajne. Chwilę potem pojawiła się Alex, która niosła talerz z grzankami i postawiła go na stole, po czym zaczęła machać rękami i bezgłośnie mówić ,,Parzy! Parzy! Parzy!".
 - Hejo! - obwieścił swoje przybycie Luke.
 - Wszyscy są? - zapytał Calum, stając w progu zaraz za Luke'iem. Za nim do domu weszli jeszcze Michael i Ashton.
 - Jeszcze Camille i Fay - powiedziała Alex - ale one będą czekać przed operą. Gdzie Steve?
 - Poszedł po Roxy - odpowiedziałam.
 - Kto to? - spytała Minnie.
    Ja, Myrta i całe 5SoS odpowiedzieliśmy równocześnie znacząc cudzysłów w powietrzu:
 - ,,Koleżanka"
     Roxy była drobną, chudziutką blondynką o włosach krótkich. Nie wyglądała na zbyt miłą osobę, a bynajmniej ja jej nie lubiłam.
     Alex odciągnęła mnie na sekundę na bok. Na bok, znaczy do kuchni.
 - Tata był rano - powiedziała. - I wcześniej, w nocy też Harry, masz pozdrowienia od niego.
 - Mówili coś? - zaciekawiłam się. Tata zapewne nie chciał mnie budzić, a Harry i tak czuwa nade mną całymi nocami, na przemian z Chrisem.
 - Niewiele. Chce, żebyśmy poszły w przyszłości do Harvardu! - uśmiechnęła się sztucznie.
 - Co? - zapytałam zaskoczona. - I myśli, że ty będziesz chciała się znowu przenosić?
 - Tia, dokładnie. - Alex usiadła na krześle. - Chociaż, nie powiem, perspektywa bycia z tobą w jednej szkole była kusząca - pokazała mi język.
 - Ale się nie zgodziłaś? - upewniłam się.
 - Po moim trupie! Ja się widzę w Oxfordzie! - zaśmiała się.
 - No to oszczędzisz mi męczarni - zapasałam ręce.
 - Chociaż... może jednak Harvard lepszy...? - ciągnęła moja siostra.
 - O nie! - zaśmiałam się i wyszłam z kuchni, a Alex zaraz za mną.
     Obie wolałyśmy udawać jedynaczki, chociaż posiadanie ,,siostry od święta" było niekiedy irytujące.

 ~~ו*•×~~
    Wycieczka do opery wyglądała następująco: ja oglądałam z zaciekawieniem, tak jak Alex, po mojej prawej, Myrta przysypiała, ale tego mogłam się spodziewać, Calum, Michael, Ashton zresztą tak samo, Luke siedzący po mojej lewej słuchał, ale nie oglądał, Tom, Lisa, Minnie i Lock rozmawiali szeptem, Ellie udawała, że w ogóle ją to jakoś interesuje, ale w końcu dołączyła do grupy przysypiających, Fay i Camille wymieniały szeptem uwagi na temat stroi postaci i samych postaci, natomiast  Roxy i Steve trzymali się za ręce.
       Opera trwała trzy godziny, zatem o piątej (dla niektórych wreszcie) opuściliśmy budynek. Odprowadziliśmy przyjezdnych z Nowego Jorku do ich hotelu, a całą resztą wracaliśmy do Różanego Domku (no tak już się przyjęło), gubiąc poszczególne osoby po drodze,a właściwie odprowadzając je. Roxy była strasznie sztywna i jakaś taka...ja wiem? Wywyższająca się? Raz podstawiła mi nogę... złośliwe stworzenie, więc kiedy nareszcie poszła do swojego domu mogłam spokojnie iści i nie zawracać sobie głowy ta blond małpą. Zanim naszym super wolnym tempem dotarliśmy do domu babci Luke'a, na zegarach wybiła siódma.
     Po kolacji czekało mnie długie czekanie na swoją kolejkę w łazience, a ja w dodatku byłam szósta, czyli ostania. Sama chciałam, bo i tak najdłużej w niej siedzę. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego! Mniejsza z tym. Przede mną była tylko Myrta, która dopiero weszła. Stałam w oknie, kiedy na dole zmaterializował się Harry. Pomachałam mu ręką.
 - Cześć - przywitał się, jak to zwykł czynić przynajmniej raz w tygodniu.
     Potem łaziliśmy po na przykład parku, gadając o wszystkim i o niczym. Z czego najczęściej musiałam wymykać się oknem, bo moja mama raczej nie pochwala nocnych wędrówek.
 - Hej, zaraz zejdę - uśmiechnęłam się. - Tylko wypadałoby wrócić za jakieś piętnaście minut, bo moja kolejka do łazienki wreszcie nadejdzie - dodałam, przerzucając nogi przez parapet.
 - Okay, nie martw się, zdążysz - uspokoił. - Poopowiadasz, jak ci się podoba w Sydney!
     Już miałam skakać, kiedy zamurował mnie głos Luke'a.
 - Ładnie to tak się wymykać z domu? - zaśmiał się, wystawiając głowę z sąsiedniego okna. - A im się wydaje, że ty taka grzeczna jesteś!
     Przewróciłam oczami i poleciałam na dół. Bycie córką ducha zimy ma swoje plusy, jak na przykład latanie. Stanęłam obok Harry'ego.
 - Słuchaj, wszystkie ,,dobre dziewczyny", to tak naprawdę złe dziewczyny, których jakimś cudem nikt nie przyłapał - wzruszyłam ramionami, kierując się do ogrodu i pociągnęłam za sobą Harry'ego. Odwróciłam się na chwilę. - W tył zwrot i ty tego nie widziałeś, jasne?
 - Jasne - zachichotał i zniknął w środku.


*Przypomnienie: Była dziewczyna Luke'a, bliska koleżanka Lu i Myrty, która przeniosła się do Hiszpanii [CJF - Rozdział 8]
**To jest baardzo zmniejszone. Z Krynicy Morskiej do (nie powiem dokładnie :P) mojej babci w okolicach Rzeszowa szło gdzieś z trzy tygodnie, a do Australi... chyba, że ich poczta nie działa jak ta nasza kochana Poczta Polska XD
***Praktycznie wszystko oparte na moich doświadczeniach (po za gadaniem z Kanadyjczykami - na to nie było czasu) :) Nogi na samo wspomnienie bolą... Ale było super!
    Jeden z tych posągo-gości zawołał do mnie i moich koleżanek jak szliśmy z właśnie Mostu Karola do McDonalda i nawet nie rozmawialiśmy, zapytał ,,Polaczki?" a my ,,Tak, Polaczki, Polaczki!" a potem ,,Skąd on to wiedział..? :P". No ale - Polak Polaka rozpozna, więc inni też ;)
~~~~~~~~~~~~~~
 No, mam nadzieję, że rozdział się podobał. Trochę z perspektywy Lu, bo też jej się należy, a co :P
Cieszę się, że polubiłyście Jake'a (nie mam pojęcia, za co - no, okay, Layla mogłże się solidaryzować, bo też głównej bohaterki nie lubi :P), ale kilka snów minie, nim Alex dowie się, jak On się nazywa.
 Byłam u fryzjera i moja fryzura wygląda teraz niemal dokładnie tak:
http://iv1.lisimg.com/image/482504/600full-bonnie-wright.jpg
 Tyle tylko, że ja nie mam rudych włosów (a szkoda), grzywkę na druga stronę i moje są odrobinę krótsze :)
 Więcej do powiedzenia nie mam, zatem do następnego, za 4 dni ;)
Lusia

4 komentarze:

  1. Moja siostra planuje napisać książkę. Jedna z jej postaci, którą lubię :>, ma charakterek prawie jak Jake, dlatego tak jakoś wyszło.
    Zazwyczaj kiedy ktoś jest zamknięty w sobie,gdy się otworzy okazuję okazuje się że bliżej mu do przyjaciela niż do wroga. Ja po prostu lubie takich ludzi.
    Rozdział extra. Ja nawet lubię tą Alex, tylko niech mi się do Jake nie dobiera, bo wtedy moc lodu jej nie pomoże xD. Tak na serio, to fajnie by było.
    Pozdrawiam i do za 4 dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładna fryzura :) Ta kocham nowego aaaach
    -Oj bo się w sobie zamknę!- Will
    -Ty sieroto zamknij się! - Bartek
    -Jack! Ty masz żone! Kochankę i dwójke dzieci czemu ja nic niemw wiem! - Elsa...
    -Kochanie to nie tak jak myślisz!
    Itd
    Och jea Lu moje marzenia się spełniają! No Harry? Bardziej mi do Myrty pasuje a Luke do Lu och zagmatwane sprawy i co zrobisz? Nic nie zrobisz. Ja też jestem teraz za granicą i dla Polaków każdy zniżki daje i każdy zna. Idziemy na targ a tu proaze takst przy straganie
    Polaki?
    Polaki.
    Tym sposobem dwa euro mniej :) o nie zgadzam się z mirą o wiem Jake pasuje do hmmm Lu! Taaaaaa kofammm tą parę. On jest dobry albo zły o kręcą mnie złe charaktety a potem są dobre to takie oczywiste! Och jestem taka niezdecydowanna... dobra do rzeczy cudny rozdział weny czasu i innych takich :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, ale to przecież jeszcze nie jest ostateczny scenariusz :) Wszystko się może jeszcze zmienić! Sama do końca nie wiem jeszcze, kto będzie z kim...

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do LA! Więcej informacji: historianikol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń