piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 7 ,,Sen drugi"


,,Witaj, Dziewiątko. Ja to Szóstka "

* * Remember when you tried to write me off?
Remember when you thought I'd take a loss?
Don't you remember? You thought that I would need yah
Follow procedure, remember?

[...]  Cause baby now we got bad blood * *

Narrator ogólny
    Przez pęknięte okno powoli sączyło się światło. Wnętrze chaty nabrało kolorów po ciemnej, deszczowej nocy. Wiadomo jednak, że po deszczu zawsze wychodzi słońce. To słońce obwieszczało także zupełnie nowy poranek w Świecie Snów.
    Alex otworzyła oczy niemal w tym samym momencie, co On. Dwie pary brązowych oczu przez chwilę się spotkały. Przez chwilę, bo zaraz się podnieśli. W tym spojrzeniu nie było jednak ani krzty ciepła. Alexandra powoli wstała i rozciągnęła się. Nie należało do najwygodniejszych łóżek, na jakich spała. Lepsze takie łóżko, niż spleśniały dywan, upomniała się, wracając wspomnieniami do nocy w poprzednim śnie. Chłopak zrobił to samo.
 - Wciąż nie zamierzasz się przedstawić? - zapytała, próbując rozczesać pracami skołtunione włosy.
      Ignorowanie. Ponownie. Żadna nowość! Przecież go zjedzą, jak odpowie!
      Spakował ich w przeciągu kilku sekund, a potem z Alex u boku opuścił starą chatę. Rzecz jasna, wcześniej dziewczyna przebrała się z tej niewygodnej sukienki we wczorajsze ubranie, które już zdążyło wyschnąć. Skierował się do przycumowanej łodzi.
 - Wczoraj mówiłeś, bym nazywała cię, jak chcę - przypomniała. - Ale nie mam pomysłu...
      Odpowiedział jej jednak tylko zgrzyt wioseł. Jak zwykle! Może jest głuchy? Nie czekając na zaproszenie, które i tak nie padło by z jego ust, wsiadła do łódki. Po chwili także i on wsiadł, zaczynając, jak ostatnio, wiosłować w górę rzeki. Po kilku minutach nie wytrzymała.
 - Słuchaj - ponownie przerwała ciszę. - Wczoraj był u mnie mój przyjaciel, syn Piaskowego Ludka - usłyszała jego prychnięcie pod nosem. - Ooo, czyli słuchasz! Powiedział, że on nie może mi wyjaśnić, o co z tym całym Światem Snów biega oraz że mam zapytać jakiegoś Podróżnika, albo kogoś stąd. A ty jesteś stąd - zakończyła.
 - Podróżnikiem też jestem - odezwał się.
 - Więc powiesz mi o co z tym chodzi? - jej oczy rozjaśniły się.
      Wyglądał na zamyślonego, ale po chwili jego twarz przybrała tradycyjny, olewający wszystko wyraz. Strasznie irytowało ją, że nie może go rozgryźć, albo chociaż przełamać. Nie pozostawało jej nic innego, jak tylko prawienie monologów. Alex zmarszczyła brwi.
 - Wiem, jak cię nazywać - powiedziała uśmiechając się niewesoło. - Kamienne Serce albo Mam Gdzieś Że Coś Do Mnie Mówisz! - skończyła podniesionym głosem.
        Potem, nie mając nic innego do roboty, zaczęła układać wiersze. Po chwili, mając już gotowy wers nie potrafiła znaleźć rymu. Przez jej umysł przewijało się pełno wyrazów, ale żaden tak naprawdę się nie rymował. W końcu po paru minutach poddała się i zapytała go, nie licząc wcale na odpowiedź. Rozmowa z nim, to jak walenie grochem o ścianę. Ale przynajmniej nie mówię do ściany, tylko do żywego człowieka, nawet, jeśli to człowiek milczący.
  - Co się rymuje z ,,o zgrozo"? - zapytała, zmieniając pozycję. - Wiem! Brzozo... są tu w ogóle jakieś brzozy? - rozejrzała się. - A tak po za tym, wymyśliłam ci lepsze przezwisko, Callado* - poinformowała. - Z hiszpańskiego znaczy...
 - Wiem, co znaczy - odburknął.
 - Czyli potwierdzisz, że pasuje jak ulał? - uśmiechnęła się od ucha do ucha, zadowolona z siebie.
     Callado nie zrobił nic, ale ona też niczego nie oczekiwała. Siedział i wiosłował dalej. Alex postanowiła dalej układać wiersz. A właściwie, może sobie pośpiewać? Niemal z miejsca odrzuciła ten pomysł. Nie, przecież ON tu jest, a nie zamierzam przy nim śpiewać. Postanowiła zatem pooglądać widoczki. Rzeka była czysta i niekiedy można było dostrzec pływające w niej małe stada ryb. Roślinność była w cudnym odcieniu zieleni. Wszystko wydawało się takie piękne, jakby nie było prawdziwe. Bo nie jest, upomniała się w myślach. To jest tylko sen. Kiedy znów zobaczyła ryby, uświadomiła sobie, że jest głodna. Nie spodziewała się, że głód może doskwierać jej we śnie. Skrzywiła się. Nie chciała go o nic prosić, ale żołądek odzywał się coraz głośniej.
 - Możemy się zatrzymać na posiłek? - zagadnęła.
      Skinął głową i zaczął kierować łódź w stronę prawego brzegu. Kiedy wreszcie dopłynęli, on zacumował ich środek transportu i trzymając swój nóż ustami złapał jakiś, według Alex, pierwszy, lepszy patyk. Ona usiadła na zwalonym pniu i obserwowała, co robi. Jeden koniec patyka wystrugał w szpic. Alex uniosła brew. On zamierza łowić ryby jak na filmach? No to popatrzymy...
      Ku swojemu zaskoczeniu Alex spostrzegła, że z pięciu prób chybił tylko raz... i to trochę z jej winy, bo wlazła do rzeki i wystraszyła ryby. Oczywiście spojrzał na nią karcąco.
      Wzruszyła ramionami z z przepraszającym wyrazem twarzy wyszła z wody.
      Callado rozpalał ognisko. Chciała pomóc, ale raczej jej do tego nie dopuścił. Siedzieli na pniu i jedli smażone ryby, co przychodziło Alex z wielkim trudem. Chłopak, litując się nad nią zaproponował użycie noża (jednym słowem: chcesz?), ale odpowiedziała, że sobie poradzi, a teraz, wciąż męcząc się z głupią rybą była coraz bardziej głodna. Siłowała się z nią jeszcze chwilę, a potem westchnęła ciężko. Ścisnęła usta. No kurde... nie mam wyjścia, inaczej umrę tu z głodu, nawet, jeśli to tylko sen!
 - Mogę jednak ten nóż? - zapytała.
     Uniósł brwi, a jego spojrzenie mówiło samo za siebie. A jednak ci potrzebny! Wiedziałem! Alex prychnęła.
 - Wcale nie do ryby - przewróciła oczami. Kącik jego na chwilę się uniósł. Umiejętnie przerzucił nóż w ręce, odwracając go rękojeścią w jej kierunku.
     Słońce było już nisko, ale wciąż było niemal tak jasno, jak rankiem. Alex rysowała na piasku serduszka, gwiazdki, kropki i inne tego typu rzeczy. Już miała napisać między nimi ,,Alexandra", ale przypomniała sobie, że przedstawiła się jako Rose. Napisała zatem ,,Rosalie".
      W międzyczasie Callado wytrzasnął skądś drugi, szerszy pień drzewa, na którym potem usiadł i zabrał się za palenie fajki. Alex przyglądała się chwilę, a potem wstała otrzepują swoje spodnie z piasku.
 - Poza snami też palisz? - spytała, plącząc ręce na piersiach.
 - Nie - znów zaciągnął się dymem, po czym wypuścił go nosem. 
      Wyciągnął rękę z fajką w jej stronę.
 - Chcesz? - zapytał, unosząc brwi.
 - Nie, dziękuję - odpowiedziała, krzywiąc się.
 - Tak myślałem - rzekł z ironicznym uśmiechem.
     Teraz to się ze mnie nabija, pomyślała Alex. Już miał przykładać fajkę do ust, kiedy wyrwała mu ją z ręki i sama wzięła do ust duży wdech dymu. Potem oddała fajkę i chuchnęła mu dymem w twarz. Odwróciła się i poszła w stronę łódki, krzycząc: ,,Płyniemy dalej!".
      Chwilę podążał za nią wzrokiem, a potem pokręcił głową i wstał. Zanim jednak którekolwiek z nich zdążyło wsiąść do łódki, coś poruszyło gałęziami drzewa. Rozległ się odgłos spadania.
 - Kogo ja widzę? Dwójkę podróżników? - zapytał znudzony kobiecy głos.
    Oboje odwrócili się w tym samym czasie. Chłopak prychnął pod nosem, kiedy przed nimi w całej swej okazałości wyrosła blondynka o wężowatym spojrzeniu. Jej włosy wyglądały, jakby je tleniła i opadały lekkimi falami na ramiona, okryte futerkiem. Miała na sobie czerwono-czarny, staroświecki płaszcz, a usta pomalowane nie wiadomo czym były niemal bordowe. Na oko miała może ze dwadzieścia lat. Uśmiechała się szyderczo.
 - Spadaj, Angelika! - fuknął Jake.
     Znają się? Skąd? No tak... nawet nie zapytała, ile snów tu spędził. Zresztą, i tak by nie odpowiedział.
     Blondynka jednak go olała, co sprawiło, że poczuła do niej cień sympatii, który jednak szybko zgasł. Angelika swoim dzikim spojrzeniem zmierzyła Alex i podeszła do niej. Poruszała się z niebywałą gracją, jakby sunęła po podłożu. Było w niej jednak coś, co Alex przypominało filmowe uwodzicielki. Zrobiła to, co wcześniej Callado. Odwróciła jej prawy nadgarstek wewnętrzną stroną do góry, by ujrzeć czarną, ozdobnie narysowaną cyfrę dziewięć.
 - Witaj, Dziewiątko. Ja to Szóstka - powiedziała jedynie i puściła jej dłoń, po czym zwróciła się do chłopaka: - A zatem jesteś Szukającym?
      Wolno skinął głową, a Alex zaczęła zastanawiać się na czym polega ta funkcja. Pierwsze skojarzenie - Harry Potter, ale na 99,(9)% to nie o to chodzi.
 - Spotkamy się z pewnością nie raz - kontynuowała blondynka. - ale tak czy inaczej w Sektorze Dziewiątym będę szybciej, niż wy.
 - Jakbym potrafił latać, to też byłbym szybciej, ale ja nie zadaję się z pijawkami - odburknął Callado.
 - Szkoda - powiedziała podchodząc do niego i swoim długim, idealnie czarnym paznokciem dotknęła jego podbródka. - Byłbyś mile widziany...
     Przybliżyła się, co wyglądało, jakby chciała go pocałować. A może chciała?
 - Odejdź - powiedział, odwracając twarz.
 - Nic się nie zmieniłeś... - westchnęła teatralnie i odsunęła. - Chyba jednak popłynę. Kto wie, może dziewczyna cię zostawi i dołączy do nas? - zapytała apatycznie, po czym szepnęła mu coś do ucha. Coś, co wyraźnie go zdenerwowało i coś, co wywołało jej satysfakcję. - Do zobaczenia - rzuciła na odchodne i ku zdumieniu Alex zamieniła się w nietoperza.
    Dziewczyna śledziła latającego ssaka przez parę dobrych chwil, po czym odwróciła się do swego towarzysza podróży z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Przekrzywiła głowę i bezgłośnie zapytała: Jak?
 - Wampir - odpowiedział tylko z obrzydzeniem w głosie.
      Alex wytrzeszczyła oczy, ale nie zauważyła niczego, co by wskazywało, ze sobie z niej kpi. Wampir. No to w zasadzie sen. Spojrzała na słońce.
 - Myślę, że zaraz trzeba będzie się budzić - westchnęła. - Będziemy jeszcze dzisiaj płynąć?
 - Nie - odparł i położył się na trawie.
     Alex stanęła nad nim, ziewnęła, po czym położyła się w stosownej odległości. Rozmyślała nad spotkaniem Angeliki. Wampir? Widać są tu stworzenia fantastyczne... Nie rozumiała też, o co chodziło z tym ,,może dziewczyna cię zostawi i dołączy do nas"? Co do niego, z numerów, które mógł mieć wykluczyła sześć. Zatem numer Callado to albo trzy, albo pięć, albo osiem, ale wyblakły, czerwony skrawek materiału uniemożliwia jej dowiedzenie się tego. Raczej nie pasowała jej do niego piątka. Zresztą, co mnie to obchodzi, pomyślała. Chwilę potem zamknęła oczy, by zaraz obudzić się w swoim łóżku.


*[KLIK] - tłum.
~~~~~~
No to hej! Najprawdopodobniej zobaczymy (wiecie o co chodzi XD) się dopiero w okolicach 20 sierpnia, bo jutro z rana jadę, więc nie zdążę opublikować. Nie jestem pewna, czy tam będzie Wi-Fi. To by chyba było na tyle, cieszę się, że się zwiastun podobał i ten... no nie wiem, pa?
No, wiec do zobaczenia. Aha, i polubiliście Angelikę? Ona i Jake znają się całkiem dobrze, to taka podpowiedź, ale Alex dowie się dopiero za kilka snów... (może w piątym, czwartym śnie?)
🐼 W zakładce bohaterowie już się pojawiła.
A zatem...
http://24.media.tumblr.com/tumblr_lxk8lulZ8E1qjnb38o1_500.gif
Dakota Fanning jako Angelika
 To tyle, do zobaczenia!
Lusia

3 komentarze:

  1. Mistrzystwo!
    "Spakował ich w przeciągu kilku sekund, a potemz Alex u boku" xD Alex u boku xD. Szczerze, fajnie by było... no wiesz alex x jake.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hakuna matata to ja! Heh jade z rodzicami na wakacje więc do potem sierpnia wracam około 25 ale wakacje! Tagrze... nom ale ta Angelika jest zła jest na pewno... ja to wiem... czuje to... hmm musiała dobrze znać Callado ja się dowiem zobaczyta zobaczyta! Nie mira on jest mój buhaha no dobra nie żałuje ;) kupmy haribo! Za dużo oj za dużo! No zazdroszczę spakować się w ciągu kilku sekund szacun :) weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ma tylko kilka rzeczy to każdy szybko by się spakował xD

      Usuń