sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 8 ,,Chwila słabości"

Z góry sory za błędy, tablet nie podkreśla, a ja nie słownik :P
A poza tym...
Możecie mnie zabić, hahah XD

* * You look so perfect standing there * *

Oczami Alex...
      Ziewnęłam. Spojrzałam na kalendarz. Osiemnasty lutego, czwartek. Podniosłam swoje cztery litery z łóżka i przetarłam oczy.  Kolejny raz trzeba iść do szkoły. Wystawiłam dolną wargę i zwlokłam się na ziemię. Trzeba było otrząsnąć się z sennych przeżyć i znów zacząć funkcjonować. Jednak... Wampir. Angelika to wampir. I... co ją łączy z NIM? Spróbuję zapytać, kiedy dopłyniemy do tego portu i przesiądziemy się na statek.
 - Co ja gadam - skarciłam się. - Teraz jestem na jawie, nie we śnie.
       W dodatku, o ile się nie mylę, dzisiaj 5 Seconds of Summer mają próbę, a ja czasem z nimi śpiewam. Chciałabym założyć swój zespół...
       Mniejsza z tym. Musiałam iść do szkoły, z czego nie byłam zbyt zadowolona. Moi znajomi z Burgess i z Nowego Jorku idą razem na miasto. Żałuję, że ja nie mogę. Ogarnęłam się i ubrałam. Zeszłam na dół, w przelocie dając mojemu psu wody. Usiadłam i zaczęłam dziobać moje jedzenie, które mama zrobiła przed chwilą, zanim wyszła. Jajecznica. Nie miałam na nią jakiejś szczególnej ochoty. Ledwo wcisnęłam ostatnią porcję, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Abs, jak zawsze, pierwsza wiedziała, kto to. Zgarnęłam plecak z ziemi i ruszyłam do wyjścia (lub wejścia) do domu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam przed sobą ciemnowłosą sylwetkę Caluma.
 - Cześć, Hoodie! - przywitałam się, zamykając zarazem drzwi na klucz.
 - Siema, Hataway - odpowiedział. - Pamiętasz o próbie? - zagadnął.
 - No jasne! Miałabym zapomnieć? - zaśmiałam się.
 - Cami też przyjdzie - poinformował chłopak, poprawiając plecak. - Aha! Nie wiem, czy Luke zaprosił Lu i Myrtę, ale mają się zjawić. Jak nie, to przytargaj je siłą.
 - Jasne - wystawiłam mu język.
 - Nie przeszłabyś się może jutro do kina? - Calum podrapał się po karku.
 - W sensie randka? - uniosłam w rozbawienu brew.
 - Powiedzmy - rzekł wymijająco, po czym dodał: - Przyjacielskie spotkanie.
 - Okay, mój przyjacielu - uśmiechnęłam się, przeciągając ostatnie słowo.
      Lubię go, więc czemu nie? Może nawet coś by z tego wyszło.

~~ו*•×~~
     Garaż w domu Michaela był duży o jasnozielonej barwie. Moim zdaniem zmieściłby trzy przeciętne samochody, gdyby, rzecz jasna, nie stała tam perkusja, mikrofony i gitary. Po podłodze, jak można się było spodziewać, walało się pełno kabli. Calum wskazał nam skrzynie, na których spoczywał mięciutki, puchaty zielony kocyk z piłkami do nożnej. Ja, Lu, Myrta, Cami i Fay usiadłyśmy na skrzyniach.
 - W sobotę gramy w tym barze, gdzie organizowałaś urodziny - powiedział Ashton do Camille, dostrajając swój instrument.
 - Wpadniecie? - zagadnął Luke. Dziewczyny skinęły głowami.
         Blondyn nie miał najlepszego humoru. Nie wiedziałam, dlaczego. Wolałam jednak nie pytać. Zdałam sobie sprawę, że reszta czeka na moje potwierdzenie. Zamrugałam i przytaknęłam.
      Po kilku minutach wszystko było gotowe. Oczywiście najgorzej przeżyliśmy próbę dźwięku. Jak to lubi mówić Fay, masakra! Pierwszą piosenką, którą chłopcy zagrali było zadedykowane Camille Just Saying.  Oczywiście, już od kilku dni dziewczyna jest szczęśliwą singielką. Następnie rozbrzmiały pierwsze dźwięki Good Girl. Pierwszą zwrotkę śpiewał Mike, a Lu zaczęła się śmiać, a potem, aż do końca refrenu niemal płakała ze śmiechu.
      Ash grał na perkusji, Luke, Calum i Mike na gitarach, ale wszyscy spiewali.
[fragment; tekst tłumaczenia, źródło: tekstowo.pl]
Ona jest dobrą dziewczyną, "córeczką tatusia",
Zachowana na Harvard, on wie, że ona to zrobi
Ona jest dobra w szkole, nigdy nie wagaruje
Ona mówi po francusku, myślę, że bardzo biegle 
Bo każdej nocy uczy się ciężko w swoim pokoju
Przynajmniej tak sądzą jej rodzice
Ale wymyka się przez okno, by spotkać się ze swoim chłopakiem
Oto, co mi powiedziała, gdy ich przyłapałem
Powiedziała mi, zapomnij, co myślałeś
Bo dobre dziewczyny to złe dziewczyny,
Które nie zostały przyłapane
Więc po prostu się odwrócić i zapomnij, co widziałeś
Bo dobre dziewczyny to złe dziewczyny,
Które nie zostały przyłapane [...]

     Lu potrząsnęła głową. Spojrzała Luke'owi w oczy i wymierzyła w niego palcem oskarżycielsko.
 - Harry to nie mój chłopak! - zaprzeczyła, a reszta wybuchła niekontrolowanym śmiechem i chwilę trwało, nim się uspokoili.
 - Czyli przyznajesz się do wymykania przez okno? - Ash otarł łzy ze śmiechem.
      Lu już otwierała usta, kiedy Cal zawołał:
 - Teraz Mrs. All American! - zarządził.
      Reszta chłopaków przytaknęła, a Mulat puścił mi oczko. Zaśmiałam się. Chłopaki znów zaczęli grać.
[jak wyżej]
Uwielbiam twój akcent kiedy mówisz cześć
Przeniosłaś się z Nowego Jorku miesiąc temu
Ten minivan, którym jeździsz naprawdę mnie nakręca
I czuję że to jest dobre więc nie może być źle
[...]
Nie tylko sąsiad, och hej tam, będę dzwonił twoim dzwonkiem
Otwórz drzwi, zmarszcz się a ja pocałuję cię dobrze
Moje usta są zamknięte, nie ma nikogo komu chciałbym powiedzieć
Twoje sekrety są moimi, zamknij oczy i sprawię, że się roztopisz [...]
    Na koniec piosenki Cal uśmiechnął się do mnie, a ja postanowiłam to odwzajemnić. Potem było jeszcze Try Hard, zadedykowane po połowie Myrtuni i Fay. Chłopaki powiedzieli, że zwłaszcza pierwszą zwrotkę i refren pisali to dawno, więc teraz to się już trochę nie zgadza. Mimowolnie wychwyciłam, jak Luke spogląda w trakcie spiewania na moją siostrę, która uśmiechała się, wpatrzona w całą czwórkę i wodziła spojrzeniem po każdym z nich. Mnie najbardziej zdziwiło te parę wersów:
[jak wyżej]
[...] Gram na gitarze, a ona leci na perkusistów
Widzi moją twarz w kółko, ale nawet nie zna mojego imienia
Przekułem wargę, żeby myślała, że jestem fajny
Podarłem moje jeansy i uciekałem ze szkoły
Śledziłem ją na mieście, ale teraz myśli, że jestem dziwakiem
 [...]
    Spojrzałam pytająco na Lulette, ale ona równie zdziwiona, jak ja, wzruszyła ramionami. Też nie wiedziała. Serio, blondyn bardzo starał się o pannę Hare. Zaśpiewali jeszcze kilka piosenek, w tym dwie ze mną, co mi się bardzo spodobało.

~~ו*•×~~
     Ja i Hoodie szliśmy w stronę Różanego Domku omawiając szczegóły wyjścia do kina. Mieliśmy iść jutro o siedemnastej. Ma po mnie przyjść. Zaraz po próbie poszliśmy do parku, śmiejąc się i rozmawiając. Powiedział mi, że sam napisał Mrs. All American i że wszystko w tem jest szczere. Wtedy mnie zatkało.
 - M-mówisz poważnie? - zapytałam.
 - Yhym - odpowiedział lekko zmieszany.
 - To...- zaczęłam cicho, a potem uśmiechnęłam się. - To słodkie. Wiesz, lubię cię i brzydki nie jesteś, także... - zaśmiałam się.
 - Czyli kino zostaje jednak randką? - uniósł brew.
 - W twoim mniemaniu chyba od początku nią było - puściłam mu oczko, a on przytaknął ze śmiechem.
      Calum miał przywilej włażenia do domu pani H. bez pukania, więc po prostu wpadliśmy do środka. Wtedy jeszcze nie przypuszczałam, że spadnie na mnie odpowiedzialność trzymania buzi na kłódkę, co także równa się z okłamywaniem, dopuki ktoś nie powie przede mną. Tak czy inaczej, to co zobaczyliśmy sprawiło, że opadły nam szczęki. Stałam jak wryta.
 - O. Mój. Jezu - wydusiłam.
~~ו*•×~~
Nieco wcześniej, dom pani Hemmings...
(Narrator Og.)


    Lu siedziała sama w kuchni. Miała na sobie fiołkową bluzkę na cieniutkich ramiączkach i podziurawione krótkie spodenki. Myrta, Tom i Steve pojechali po części do skutera, za który chłopaki postanowili się zabrać. Luke, chociaż chciał, nie pojechał że względu na koszenie trawy. W ogóle, jakoś dziwnie się zachowywał od rana. Był jakby przybity. Jego babcia zaś powędrowała do spożywczaka, razem z tatą blondyna w roli tragarza. Szatynka popijała właśnie herbatę z cytryną, kiedy usłyszała otwierające się drzwi z łazienki.
 - Co tam, Frost? - zapytał blondyn.
 - Nic - odpowiedziała i wzięła łyk jasnożółtego płynu. - Kiedy ty zdążyłeś się wykąpać? - zapytała, czując, jak kropelki wody skapują jej na ramię. - I w ogóle wejść?
 - A ty wiesz, że dom ma dwa wejścia? - zapytał retorycznie.
       Ze zrozumieniem pokiwała głową. Chłopak zabrał się za robienie herbaty dla siebie. Kiedy skończył oparł się o blat i upił kilka łyków, żeby przypadkiem nie wylać płynu na podłogę.
       Siedzieli w ciszy i na siebie patrzyli. W końcu Lu postanowiła się odezwać.
 - Języka ci w gębie zabrakło, że nic nie mówisz? - uniosła brew.
 - Piję - wskazał wzrokiem na szklankę.
         Lulette parsknęła śmiechem.
 - Ja też - powiedziała, kręcąc szklanką. Zrobiła to jednak tak niefortunnie, że ponad połowa szklanki wylądowała na Luke'u. Niebieskooki wytrzeszczył oczy, po czym uśmiechnął się zawadiacko. Zerwał się z miejsca i zaczął ścigać szatynkę po całym domu. Lu zapiszczała kilka razy. W międzyczasie ściągnął mokrą koszulkę i złapał jakąś inną. Nie zapominajmy, że wciąż trzymał swoją herbatę. Wbiegli do salonu. Zapędził ją w kozi róg, między kanapą a ścianą i powoli, z mściwym uśmieszkiem zbliżał się do niej. Lu parsknęła śmiechem, ale zaraz zorientowała się, że nie da rady uciec.
 - Nie, proszę, nie wylewaj tego na mnie! - zrobiła maślane oczka i złapała go za rękę ze szklanką. - To jedna z moich ulubionych bluzek!
 - A ty na mnie wylałaś - odrzekł przeciągając wyrazy i podchodząc na tyle blisko, że mógł już spokojnie zmoczyć jej głowę.
 - To było przypadkiem - zaprzeczyła. Odłożył szklankę i położył dłoń na ścianie obok jej głowy. Przylgnęła do muru, a on przycisnął się jeszcze bliżej, odgradzając jej drogę ucieczki.
 - Ostatni raz, Lulette Catherine Coriette Frost - rzekł zachrypniętym głosem. Przełknęła ślinę.
      Zagryzł swój koczyk. Uwielbiała, kiedy to robił. Wyglądał wtedy tak... pociągajaco. Tak. To dobre określenie. I to jego umięśnione ciało. W dodatku miał zarumienione policzki. Zapewne przez ten pościg. Wciąż wilgotne blond włosy, które zapomniały, co to grawitacja. Spojrzała w jego lazurowe oczy i uświadomiła sobie, że zaczyna w nich tonąć. Luke patrzył na jej zaciśnięte malinowe wargi, a potem przeniósł wzrok na czekoladowe oczy. Przestała walczyć z pokusą i się jej poddała. Stała przed nim tak blisko, że mógł policzyć wszystkie jej ledwo zauważalne piegi na tej ślicznej bluzce. Zauważył każdy szczegół. Jej wpół zmrużone oczy, ramiączko od fiołkowej bluzki, które opadło niebezpiecznie nisko, włosy zmierzwione podczas ich gonitwy... A mimo to, wyglądała perfekcyjnie.
      Jedna chwila. Moment. Położył jej rękę na biodrze i delikatnie zachaczył o materiał bluzki, unosząc go bardzo powoli. Jej dłoń powędrowała do wilgotnych włosów. Zanim się zorientowała, niemal stykali się twarzami. Z tej odległości czuła jego oddech na policzku i zapragnęła zrobić coś niewłaściwego. Zapominając o bożym świecie przybliżyła twarz i nazbyt szybko poczuła jego wargi oraz zimną, czarną obręcz. Kiedyś zadała sobie pytanie: Ciekawe, jakby się z takim całowało?* Teraz miała okazję się dowiedzieć. Rozchylił usta i przejechał po jej wargach językiem, porosząc o pozwolenie. Już je rozsunęła, kiedy usłyszeli:
 - O. Mój. Jezu - brunekta, ciągnąc Caluma za rękę wyszła z domu.
      Luke otrzasnął się z transu i walnął ręką w czoło, po czym zaczął chodzić w kółko, zakrywając dłońmi twarz. Lu pociekły łzy i uciekła na górę, płacząc coraz mocniej. Zatrzasnęła drzwi.
 - Co ja narobiłam - wychlipiała i rzuciła się na łóżko.
     Jej ramiona trzęsły się od płaczu. Jak mogłam, obwiniała się. Swojej najlepszej przyjaciółce! Nie mogła winić nikogo, prócz siebie. Prawie pocałowała chłopaka swojej najlepszej przyjaciółki! Dlaczego mu uległa? Dlaczego tego chciała? Może jej rozetki na temat uczuć do Luke'a miały jednak jakąś podstawę? Może coś do niego poczuła? Dobrze, że przerwano im na całusie. Prawdopodobnie na samym pocałunku by nie stanęło... to było jak magnez... jak narkotyk. A za razem... zakazany owoc. Jezu, ja niedawno skończyłam piętnaście lat! - przypomniała w myślach. W prawdzie rocznikowo miała szesnaście, ale jest z grudnia. Poza tym, przypomniało jej to o pierwszym i jak na razie jedynym pocałunku. Z Willem. Odruchowo dotknęła swoich pleców. Poruszyła bezgłośnie ustami na kształt ,,przepraszam".
      Usłyszała stukanie.
 - Lu? - Alex weszła do pokoju bez zaproszenia.
       Lu podniosła na nią zapłakane ślepia.
 - Musicie jej powiedzieć - rzekła poważnie, owijając siostrę ramionami. - Długo to trwa?
 - Co? Nie! - zaprzeczyła pospiesznie, dławiąc się łzami. - To... Chwila słabości - wyjaśniła, wtulając się w Alexandrę.
     Z dołu dochodziły głosy Caluma i Luke'a.
 - Ja nie... - już miała powiedzieć, że nie chciała. Ale, kurde, chciała tego bardzo. - Nie powinnam...
 - Powiesz jej jutro. Powiecie razem. Musi wiedzieć - rzekła brunetka z naciskiem na ,,musi". - A jeśli wy nie powiecie, my powiemy - dodała ciszej, dając do zrozumienia, że nie mają wyjścia, bo Myrta i tak się dowie.

*Córka Jacka Frosta, rozdział 7
~~~~~
No hejo! Ledwo znalazłam czas na publikację, bo jest już napisany od kilku dni i tylko go ,,doszlifowałam". Podoba mi się ten rozdział, zwłaszcza fragment z Lukette <3 Widzisz, Lay (muszę nadrobić rozdział, ale cholernie nic mi się nie chce), wszystko może się zmienić... Oczywiście, możecie mnie udusić za głupotę tej dwójki, ale udusicie mnie zapewne dopiero w następnym, więc oszczędzajcie siły :P
     Długo trochę wyszło i rozwarzałam rozbicie na dwa, ale uznałam, że lepiej w jednym. Ostatnio zaczęłam zwracać większą uwagę na opisy i tak jakoś... co do yhkhym to nie zamierzem jak na razie żadnych tego typu scen opisywać, bo... No bo, cholera, mają DOPIERO szesnaście lat (rocznikowo)! A po za tym, ja nie mam osiemnastu lat by pisać o tym, co jest dla osiemnaście plus ;) Jeśli jednak zmieniłabym zdanie odnośnie ich wieku, to byłby tu jedynie wstęp z jednoznacznym zakończeniem.
Lusia :*

2 komentarze:

  1. Piękny. Sądzę, że Lu xLuke to lepsza para niż Myrta x Luke, ale kto co lubi x3. Alex x Calum to też fajna para.
    Czekam na nexta i życzę więcej czasu
    Mira

    OdpowiedzUsuń

  2. AAAAAAAAAAAAAAĄAAAAAAAAAA ja cie za to U B U S T W I A M !!! Jee w końcu Lu i Luke wiedziałam. Ale no rozterka życiowa Myrta się obrazi nieeeeee ; ( why? Ale Haruy się załmie a Myrta? Tak Harry i Myrta Li i Luke ale może jeszcze tan no ym Will który nie żyje i jego dusze ma Lu ja... nie wiem co o tym myśleć. Idę spać.

    OdpowiedzUsuń